poniedziałek, 14 grudnia 2020

Wy...ać! W...lać! Lać!!! Wy!!! To lać, wylać czy tylko pierd?

Dzisiaj poniedziałek - kolejny ciężki dzień mojej mrówczej pracy i przymnażania polskiego PKB...A wczoraj protesty w całym kraju!Czy powinnam tam być!

I tak i nie...

TAK – bo te protesty odbyły się w obronie haseł „wolności, demokracji, praw człowieka”. Znaczy wartości dla wszystkich czytelnych i zrozumiałych. Zero-jedynkowych do poparcia! Tak, bo tam byli też przedstawiciele mojej grupy społecznej! Dojnej kozy czyli przedsiębiorców.

(Chyba założę taką partię – PP-PDK – Przedsiębiorcy Polscy - Polska Dojna Krowa!) ;)

Tak, bo nie zgadzam się na zbyt szeroką ingerencję państwa w moją sferę osobistą! Nie zgadzam się na:

  • niszczenie mojej rodzinnej firmy, wypracowywanej naszym rodzinnym trudem dzień po dzień od prawie 30 lat!

  • mieszanie się do spraw wychowania moich dzieci i wnuków! Mieszanie się państwa do przekazywania im moich prawd życiowych, norm moralnych, uczenia historii i patriotyzmu oraz SZACUNKU! Do ludzi, rzeczy, tradycji... Szacunku do wszystkiego, a wypływającego z 10-ciu przykazań! Nie znam innego tak spójnego kodeksu moralnego dla człowieka! Nieważne czy wierzący czy ateista, biały czy czarny, swój czy wróg – to kodeks człowieczy!

  • ingerencję w zdrowie moje i mojej rodziny. Zmuszanie mnie i mojej rodziny - bezpośrednio i pośrednio (socjologicznie) do przyjmowania niepewnych, niezbadanych specyfików! Noszenia masek wbrew zdrowemu rozsądkowi, statystykom i wiedzy!. Nie zgadzam się na szerzenie dezinformacji, błędnych danych i sianiu paniki!

  • wykorzystywanie choroby do pozbawienia mnie i mojej rodziny wszystkich innych, należnych mi praw obywatelskich, wynikających z Konstytucji – najwyższego rangą dokumentu obowiązującego na terenie RP! Ograniczania wolności, którą dziś może tylko zasądzić sąd polski za konkretne czyny!

  • na inne absurdy!

  • a nade wszystko – NIE ZGADZAM SIĘ, żeby ktokolwiek (w tym mój rząd polski) robił ze mnie głupca, debila, zacofańca! Nie po to tyle lat uczyłam się, konkurowałam z tymi „za punkty”, (zresztą przez to nie dostałam się na wymarzone studia. Może dzisiaj moje życie inaczej by wyglądało?!), nie po to zgłębiałam wiedzę wg. starych wymagań – najpierw ogólną, a potem szczegółową; nie po to czytałam tysiące książek i tak dalej i tym podobne, żeby teraz jakiś niedouczony medialny głupek wciskał mi swoją głupotę. Nie jestem ekspertem, w każdej dziedzinie, bo nie uzyskałam stosownych papierków, zresztą nie można być EKSPERTEM w każdej dziedzinie... Ale moja ogólna wiedza jest na tyle duża, że mogę, ba! Muszę wątpić, pytać. Ona każe mi czytać, poszukiwać! Nie czuję się EKSPERTEM nawet w mojej dziedzinie, bo też  nie „zrobiłam papierków”, ale STUDIOWAŁAM! Po to były studia i STUDIOWANIE – żeby zgłębiać przez kilka lat jeden temat. Przynajmniej studia mojej starej daty! Nauczono mnie, że bycie studentem niesie też obowiązki – zawsze czułam to, że powinnam być przykładem, że więcej się ode mnie wymaga! I sama od siebie więcej wymagałam i wymagam... I jak to powiedział mi na studiach jeden z najwspanialszych profesorów, jakich ziemia nosiła - "przetrwałaś tu dwa lata. Jesteś studentem. Bo studentem się jest z natury, a nie bywa. Ci, którzy bywają, to bywają". Wtedy egzamin zaliczyłam ledwo na trzy... ;) Miał rację, bo wciąż wszystko studiuję, a szczególnie to, w czym zamierzam się wypowiadać i ad czemu zabrać głos!

    Scio me nihil scire!

NIE - właściwie dla wszystkiego, co wyżej napisałam. Bo tego wszystkiego mi w tym proteście brakło! Bo protest był w obronie haseł, a nie treści!

Nie, bo:

  • nie utożsamiam się z osobami, które poza destrukcją nic konstruktywnego nie potrafią zakomunikować.

  • ze względu na punkt pierwszy- nie mogę popierać rzeczy, które są całkowicie obce mojemu światopoglądowi i moim wartościom.

  • ze względu na punkt pierwszy – nie mogę iść w w szeregu z ludźmi, których wolność nie tylko nie dopuszcza mojej wolności, ale wręcz chce mnie unicestwić ze względu na moje poczucie wolności .

  • ze względu na punkt pierwszy - nie mogę iść w w szeregu z ludźmi, których tolerancja dopuszcza tylko taką tolerancję, w której nie ma tolerancji dla mojej tolerancji!

  • ze względu na wzgląd nie mogę iść z ludźmi, który zamiast rozumem ogarniają świat swoimi żądzami.
  • nie mogę iść z ludźmi, którzy depczą moje wartości i profanują moje świętości.

WSPÓLNY CEL WYMAGA KOMPROMISÓW!

Wiele na swoim koncie mam emocjonalnych, a czasem nawet wulgarnych wpisów. Czy ich żałuję? Chyba nie. Zawsze pisałam od serca i zawsze to, co mnie akurat bolało. Jednak reakcje na nie innych ludzi nauczyły mnie, że nie zawsze mogę być zrozumiana, że nikt nie ma obowiązku domyślać się... Muszę wyrażać się i siebie jasno, bo mogę zranić kogoś, kogo moje słowa w ogóle nie dotyczą! Uczę się siebie samej.

Im więcej osób poczytuje mi to za moją słabość, tym bardziej mam siłę, żeby móc siebie definiować.

To poniekąd filozoficzne wynurzenia, ale myślę, że potrzebne tu i teraz.

Nikt mi nie zarzuci, że nie rozumiem emocji – bo je rozumiem.

Nikt mi nie zarzuci, że nie rozumiem trudnej sytuacji – bo, jako przedsiębiorca rozumiem ją tak, że bardziej się chyba nie da.

Nikt mi nie zarzuci, że nie rozumiem, że używanie wulgaryzmów rozładowuje napięcie – bo rozładowuje i to bardzo!

Ale to wszystko ma czemuś służyć!!!

Dopóki nie będzie jakiegoś planu, jakichś konkretnych postulatów, jakichś konkretnych wymagań - weryfikowalnych i dających się poddać pod dyskusję, nie będę uczestniczyć w hucpie.

Hasło - „wy...lać” może i jest słuszne, a z pewnością uniwersalne! Ale mnie nie interesuje! Może zainteresuje dopiero wtedy, gdy poznam alternatywę – CO W ZAMIAN?!

Swoje propozycje dawałam...

Ale najwyraźniej nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, ale, żeby go gonić...


Z cyklu „Felietony”, AD: 14-12-2020


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz