środa, 16 października 2019

Jak postrzegamy ludzi i co z tego wynika...

To taka pierdoła, w sumie bez żadnego znaczenia...
Niemniej coś tam mi zaświtało na tyle, żeby napisać felietonik.
Mianowicie, dowiedziałam się, że chyba mam za dużo wolnego czasu, bo się udzielam na FB.
W sumie nic takiego, prawda?
Ale czy ktokolwiek z nas ma obowiązek wyliczać się ze swojej aktywności na FB?
Ja po prostu jestem tak zorganizowana, że pomimo tysiąca obowiązków mam czas na FB :D
Właśnie jestem w połowie realizacji zmówień na jutro, nie próżnuję, ...


A FB to też miejsce, gdzie spełniam inny mój obowiązek, na przykład patriotyczny. Nomen omen - nie mam czasu oglądać TV, internet to taka stara, poczciwa "prasówka"...
Ale do rzeczy - zastanawia mnie, jak łatwo oceniamy innych! Uderzam się w piersi, bo też to robię, chociaż usilnie pracuję nad sobą!
Skąd w nas taki przymus, by "po pozorach sądzić"? W sumie, gdyby KAŻDY, chociaż raz zastanowił się nad samym sobą tak rzetelnie, doszedłby do takiego samego wniosku, jak ja - "za dużo mam na sumieniu, by sądzić innych..."
Czyli - "nie sądź, abyś nie był sądzony".
I ktoś powie, że nasza wiara jest zła!
Koniec przerwy, wracam do pracy :(

Z cyklu "Felietony", AD: 17-10-2019


poniedziałek, 14 października 2019

Powyborcze refleksje,

No i stało się!
Karty rozdane, już wszystko wiadomo, co, kto, z kim. Nie wiadomo jedynie jak.
Wygrała partia, na którą głosowałam, chociaż bez entuzjazmu, jaki towarzyszył mi w 2005 i w 2015 roku. Wczoraj nie strzelałam szampanem ani też nie skakałam z radości. A to dlatego, że dla mnie akurat nie tylko nie ma "dobrej zmiany", a jest wręcz zmiana na gorsze. Cztery lata oczekiwania na to, że w końcu i dla mnie rząd coś zrobi szybko zleciały - nie doczekałam się. Dotknęły mnie podwyżki wszelakich opłat związanych z nie tylko z DG, ale w ogóle z życiem i przeżyciem; dotknęły mnie nowe przepisy i regulacje, które po pierwsze wymusiły na mnie więcej czasu poświęcanego pracy papierkowej, po drugie niczym nie rekompensowane koszty wdrażania i dostosowywania firmy do nowych wymogów. Zamiast oczekiwanej "dobrej zmiany" i uwolnienia potencjału małych firm, ułatwień i odciążeń finansowych, którymi przekonała mnie kiedyś do tej partii ś.p. prof. Zyta Gilowska, została mi nałożona na szyję pętla, która sukcesywnie, pomalutku jest zaciskana. Wszelkie "ułatwienia" dla DG to kosmetyka, żeby nie powiedzieć śmiech na sali. Wprowadzane zmiany brzmią ładnie medialnie, jednak obostrzone są tak, żeby skorzystało z nich jak najmniej uprawnionych. O szczegółach nie będę tutaj pisać, bo nie to ma być tematem mojego felietonu. Faktem jest, że kiedy mnie jest gorzej, trudno cieszyć się na dłuższą metę, że innym jest lepiej!
Bo, że ogólnie ludziom żyje się lepiej to fakt....

Logicznym zatem byłoby pytanie - czemu oddałam swój głos na PiS?

Zatem wyjaśniam:
Po pierwsze - rozważając scenę polityczną w kraju, nie znalazłam ŻADNEJ alternatywy dla obecnie rządzących. Nie ma w sejmie opozycji, nie ma innej partii, która dawałaby nadzieję realnych zmian, nie ma żadnej nowej siły, która miałaby szansę realnie wygrać i działać na moją rzecz. Nie poznałam żadnego programu, poza może utopijnym programem Konfederacji, z którym się nie zgadzam. Notorycznej nawalanki, opluwania, manipulacji czy wręcz kłamstw na temat rzeczywistości sfrustrowanych ludzi z podłym, komunistycznym rodowodem nie tylko nie można nazwać programem ale taką działalność należy piętnować i nie dopuszczać tych ludzi do decydowania o moim życiu. Dokładając do tego pogardę dla zwykłych ludzi, lekceważenie, szereg inwektyw, wypowiadanych pod moim adresem ustami wątpliwej reputacji polityków i popierających ich celebrytów - naprawdę nie miałabym dla siebie szacunku, gdybym chociażby rozważyła ewentualność zmarnowania mojego głosu.
Po drugie, w związku z powyższym - jedyną ewentualnością było oddanie głosu nieważnego lub zbojkotowanie wyborów.. Znając ordynację wyborczą, byłoby to jednakże równoznaczne z poparciem tych, których poprzeć nie zamierzałam. Dlatego zdecydowałam się oddać głos zgodnie z moim sumieniem - czyli "na człowieka", nie na partię. Na chłopaka, który działa lokalnie, w moim mieście, robi bardzo dużo dobrej roboty dla naszego lokalnego społeczeństwa i ten głos po prostu mu się należał. A że był kandydatem PiS-u, to już jego sprawa. Być może, gdyby w innych ugrupowaniach znalazł się ktoś równie pracowity, rozważyłabym i taką opcję. Niestety, nie znalazłam takiego na innych listach.
Po trzecie - nawet jeśli nie do końca zgadzam się z programem gospodarczym PiS-u, muszę przyznać, że jest to partia, która spełnia swoje obietnice. Co prawda do mnie dobre zmiany jeszcze nie dotarły, ale faktem jest, że coraz większa liczba ludzi może odczuć poprawę, również w DG. Od takiej partii, jako jedynej na polskiej scenie politycznej mogę oczekiwać, że w końcu i dla mnie coś się znajdzie. Obserwuję te "ułatwienia" i widzę, że jednak zataczają coraz większe kręgi (np. mały ZUS, mały ZUS od dochodu, ale z warunkiem granicy przychodu - następnym krokiem może będzie ZUS tylko od dochodu, co wreszcie i mnie obejmie). Tak sobie to wszystko poukładałam i zdecydowałam się dać kolejną szansę.
Po czwarte - są rzeczy inne niż gospodarka, które są dla mnie równie ważne, a może i ważniejsze. Zamykają się w słowach Bóg-Honor-Ojczyzna i nie są dla mnie tylko pustymi hasłami. Chociaż, podobnie, jak w gospodarce nie wszystko mi się podoba, to jednak na mój głos zasługują ludzie, którzy bronią nasze dzieci przez demoniczną ideologią gender, bronią nas przed napływem niechcianych gości, bronią interesów Polski w Jewrokołchozie, szanują moje wartości i zapewniają mnie i mojej rodzinie względny spokój, bezpieczeństwo, ład i porządek. Ani przez sekundę w trakcie rządów tej partii nie czułam, że zagrożona jest moja wolność, że łamana jest konstytucja, że zagrożona jest demokracja. Manipulacje Totalnych mnie nie obchodzą, mam zbyt duże rozeznanie w tym, "co się, panie dzieje w polityce"....  Wręcz uważam, że brak zdecydowanych zmian w sądach, urzędach, wojsku, policji, uczelniach jest na minus tego rządu. Odsunięcie od władzy komunistycznych i postkomunistycznych, ubecko-sbckich pozostałaości to priorytet i gwarancja elementarnej sprawiedliwości społecznej. W tej kwestii absolutnie zgadzam się z tą partią i oczekuję  bardziej radykalnych działań.
Po piąte w końcu - wybrałam i biorę za to mentalną odpowiedzialność. Demokrację uważam za czynną wtedy, kiedy mam prawo głosu i mam prawo rozliczyć ten głos. Nie można rozliczać kogoś, kogo się nie wybrało, nie można wymagać działania od kogoś, komu się tego nie zleciło, dlatego pilnie będę patrzeć rządowi na ręce i pisać o wszystkim, co zrobi źle - jak do tej pory.

Reasumując - z moim głosem czy bez, kolejne 4 lata też by przeminęły. Wybrałam szansę na poprawę od braku takiej szansy, względne bezpieczeństwo i spokój zamiast totalnego wariactwa poprawności politycznej, ludzi, którzy mnie szanują zamiast tych, dla których jestem "mszczącym się potomkiem chłopa pańszczyźnianego".

Zamiast beznadziei wybrałam nadzieję, że dobrze to sobie wszystko skalkulowałam.
A jak będzie?
Zobaczymy!

Z cyklu "Felietony" AD: 14-10-2019

poniedziałek, 7 października 2019

Bieszczadzkie Cienie.

W pewien pochmurny, deszczowy dzień,
zobaczyć przeszłość w teraźniejszości mi przyszło.
Na ścianie bieszczadzkiej stodoły Cień
zatrzymał czas ludzki niczym monidło.

W potokach deszczu, w szarości dnia
z ócz czarno-białych smutek wyziera.
Niemi świadkowie minionych lat...
Obraz historii, co dech zapiera.

Stoją i patrzą, ich czas się zatrzymał...
Donikąd się spieszą, niczego nie pragną.
Należną im pamięć każdy otrzymał,
w spokoju ducha już mogą zasnąć.

Dla nas, potomnych to będzie memento:
nie wolno zabyć o ludziach zwykłych,
pozwolić, by przeszłość zakryła ciemność,
w miejsce tradycji chcieć uciech nikłych,

pragnąć bezładu, wartości  ściąć pień,
odrzucić Boga,  powitać kusego -
nie wolno! To mi wykrzyczał Bieszczadzki Cień!
Gdy w deszczu długo patrzyłam na Niego...





Z cyklu "Co mi w duszy gra". AD: 07-10-2019

środa, 2 października 2019

Debata wyborcza? Kiełbasa wyborcza?

Kabaret mylnie debatą nazwany
zafundowali nam politycy.
Jeden rozsądny, a czterech narwanych
obsiadło jednego jak głodne wilcy

Mądrego nic do mówienia nie mając,
tłoczyli pianę z zawistnych pysków.
Myśleli, że Jeden to płochy zając,
chcieli go zagryźć dla swoich zysków.

Ten jednak choć w sile głosu był słaby
nad ilość jakość przekazu przedłożył.
Debata może sens jakiś miałaby,
gdyby z mądrymi mógł pogaworzyć.

Jakkolwiek radę dawał bez trudu,
pomimo kąsania bezradnej watahy.
Nie trzeba też było większego cudu,
by poczuć smród ich wyborczej kiełbachy.

Usłyszeć kolejnych moc pustych obietnic,
bo przecież mogli, a nie spełnili,
Wyborców za głupców mając i za nic,
co pokazali, kiedy rządzili.

Że równowaga w przyrodzie być musi,
debata głupotę ich objawiła.
Budka sam paragonem siebie udusił,
przy głupiej reszcie, co brawo mu biła.

Tak więc Polaku, Wyborco kumaty,
gdy znów z karteczką staniesz przy urnie,
swym głosem głupocie spuść tęgie baty,
nie pozwól by nami rządzili durnie!

Z cyklu "Satyrycznie politycznie" , AD: 02-10-2019