piątek, 31 maja 2019

Bo Góry lekarstwem są i basta!

Starszy wierszyk, ale na czasie :D
Ze specjalną dedykacją dla mojej Siostry Elwiry <3

Gdy tylko w krzyżu bardziej mnie łupie,
zaczynam mieć bardzo duże obawy:
czy to wystarczy, gdy maść sobie kupię,
by nadal móc chodzić na górskie wyprawy?

Z wiekiem z nas wielu ma takie marzenia,
i możliwości mamy podobne...
Już palcem po mapie to wielkie wrażenia,
włażenie fizycznie zaś nie jest nieroztropne ;)

Tak sobie myślimy, tu na nizinach.
Lecz gdy staniemy u szlaków podnóży,
jesteśmy silni, jak źdźbło w oziminach,
i nie zlękniemy się górskich podróży.

Kto był w Bieszczadach, będzie rozumiał.
Kto Góry kocha, ten wie o czym mowa.
Niejeden już buk nade mną szumiał,
Bieszczadzki. Bym wstała od nowa...

I szła przed siebie, choć sił nie starczało.
By na cudownych Bieszczad Połoniny
wgramolić się, tak mi zależało!
A pomagały gałązki wetlyny...

co cień dawały wędrowcom zdrożonym.
I wsi Wetlinie od`się nazwę dały....
I tym dzisiejszym „wędrowcom zmęczonym”,
ofiarom, co tyłki w trekkingi wkładały... :(

Góry cierpliwe są, zawsze czekają,
choćbyśmy najniższy szczyt w tydzień podeszli...
Góry kochają, tych, co pokorę mają....
Narwani nieraz już w Górach odeszli.

Więc, Połamańcy – głowa do góry!
Bo Góry podnoszą swą głowę dla nas..
Nieważny jest wiek i takie tam bzdury...
ważne, by kac nie męczył nas z rana ;) :D

Z cyklu: "Co mi w duszy gra" AD: maj 2019