czwartek, 30 kwietnia 2020

Spowiedź - nie spowiedź...

Kiedy życie zabrało ci wszystko,
(no, może trochę temu pomogłeś...)
Bo planów swych nie związałeś nitką
I nie działałeś wtedy, gdy mogłeś!

Gdy zrozumiałeś, że poświęcenie
to puste słowa, gesty i czyny.
że to nie warte k`innym istnienie.
Bo sam nie pojmujesz bytu przyczyny.

I widzisz teraz, że wyjścia nie ma;
bo, co nie zrobisz siebie zabijesz.
Co zbudowałeś jakoś się trzyma,
Zostawisz to - nóż w plecy swe wbijesz

To nie jest post komercyjny!
Niech te "trzy słowie" powie mądrym, co dzieje się w mej głowie!

Z cyklu: "Co mi w duszy gra" AD: 30-04-2020





Migawka dnia.

Taka ludzka świadomość ;) Ehh...
Ale, o co do ludzi mieć pretensje?!

Sytuacja z dzisiaj:
Stoję, jak słup w moim pustym sklepie, patrzę "leci" ktoś. Myślę "ooo, klient" :D
A gość pyta: "mogę sobie "wziąść" 2 rękawiczki? (Jednorazówki zakupiłam, żeby sprostać wymogom. Wiszą w wejściu do sklepu).
Pytam: "ale żeby wejść do sklepu? (Pytanie retoryczne). To oczywiście, tak - rękawiczki są dla klientów"
Nieee - odpowiada gość - muszę "wziąść" bo nie "chcom" mnie wpuścić do urzędu. A przecież w sklepach "som" za darmo.
Oderwał sobie dwie i poleciał do urzędu...
Nie chodzi o te grosze... Chociaż państwo żadnego mojego grosza nie przeoczy!
Blisko mnie jest tylko UM i US :D 😎🤔
Rękawiczki musiałam kupić za własne pieniądze, ale na wsparcie z anty-tarczy kryzysowej nadal czekam...
A urzędy?!

Stąd mój wniosek: jeśli jesteś przedsiębiorcą, to pamiętaj, że jak się nie obrócisz, to doopę masz zawsze z tyłu czyli:
jak nie masz - to masz problem,
jak masz - to też masz problem,
jak państwo ma (czyt. daje) - to masz problem,
a jak państwo nie ma - to dopiero wtedy masz KURWA problem!!!
Wrrrrrr.......!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

I niech nikt mi nie mówi, że czegoś nie rozumiem!!!
 
Z cyklu: "Felietony". AD: 30-04-2020

środa, 1 kwietnia 2020

Wybory, wirus! W co tu się gra?

NIE bronię wyborów, bo sama nie wiem, co o tym myśleć (?) Naprawdę mam teraz o całą galaktykę większe problemy, głównie ekonomiczne! Patrząc jednak na nasze społeczeństwo i na frekwencję we wszystkich wyborach, to realia są takie, że panie i panowie w marketach są dużo bardziej narażeni niż członkowie komisji, nie mówiąc już o służbie zdrowia! 
Jak historia pokazuje, rzadko można spotkać kolejkę do urn, za to do kasy codziennie! Dodając do tego możliwość głosowania internetowego oraz historię głosowań w czasie epidemii (np. w 2010r.) obawiam się, że jednak jest to sprawa bardziej polityczna niż społeczna... 
Plus oczywiście ograniczenie w kościele do 5 osób z jednoczesnym pozwoleniem na działanie marketów!!!
W galeriach handlowych zamyka się sklepy, gdzie zwykle bywa ruch jednostkowy w stosunku do marketów, które w tych samych galeriach działać już mogą! Nie wspomnę już, że to przeważnie obcy kapitał (!)...
I nawet nie dano szansy tym polskim sklepom w galeriach na dostosowanie się do sytuacji (żele, maseczki itp). Po prostu odgórnie je zamknięto!!!
Mam wrażenie, że jest: bardzo źle, źle i dobrze - w zależności od tego, kto mocniej lobbuje? 
Genialne posunięcie! Nie wiem czyje; nie wiem, czy świadome, czy celowe, ale jest!
Jak łatwo wpędzić polskiego Obywatela w ręce obcego kapitału...
Ano prosto - w myśl zasady - ty możesz działać, ty nie.
Pani Emilewicz mówi: jeśli salony będą spełniać wymogi sanitarne (zatrudnimy aktorkę, żeby o tym opowiedziała), to mogą działać. Sanepid mówi - 2 metry odległość, fryzjerzy to samo...
Dlaczego utożsamiam się z branża beauty?
Bo:
kichać nikomu nie będę, kaszleć w twarz też nie, zachowuję środki ostrożności i stosuję się do zaleceń, nie dlatego, że boję się wirusa, ale ze względu na ludzi wokół... Panika społeczeństwa nie pozwala klientom przyjść do mojego sklepu (gdzie w normalnych warunkach trudno o spotkanie się dwóch osób naraz), to cóż mówić dopiero o tamtych salonach! Co z tego, że stoimy godzinami w naszych firmach, kiedy wystraszeni ludzie po prostu - NIE PRZYCHODZĄ!  Pal licho, jeśli lokale są nasze, ale jeśli nie to ponosimy koszty czynszu, ZUS-u, energii i pensji pracowników!
Ta dziwna panika społeczeństwa kończy się jednak już w markecie (zwykle obcym), gdzie każdy dotyka, co chce, kicha, prycha, kaszle jak zawsze! I ten właśnie fenomen socjologiczny mnie zastanawia!?
Niech mi to ktoś wytłumaczy! Najlepiej ten, co pierwszy rzuca we mnie kamieniem, bo mam nakładkę na fejsie "strajk przedsiębiorców" i zarzuca mi "pazerność"...

Nie jestem złośliwa, chcę po prostu poznać argumenty. Może wtedy zrozumiem ten specyficzny mechanizm mechanizm, który kręci nami. Polakami!?

Z cyklu: Felietony. AD: 30-03-2020

 


Przychód, dochód czyli co przyszło a co doszło.

Celem prostego wyjaśnienia, dlaczego dla przedsiębiorców "tarcza" to ściema i mało, kto się na nią załapie. Jak zresztą na "mały" ZUS i te inne niby-pomoce rządowe.
Otóż do tych działań rząd przyjmuje jako kryterium PRZYCHÓD. I w tym tkwi szkopuł - na czym polega różnica między PRZYCHODEM a DOCHODEM?

Najprościej można ująć to tak:
PRZYCHÓD to wszystkie pieniądze, jakie dostajemy, DOCHÓD to te, które dostajemy "na rękę".


- polityk, budżetówka, pracownik czyli każdy, kto dostaje pieniążki jako wypłatę, mylnie uznaje, że przychód = dochodowi, i w potocznym rozumieniu używa tych słów zamiennie np. p. Józek dostał wypłatę netto 2000zł (przyszło i doszło tyle samo. O ile w drodze do domu nie przepije 200zł tyle samo odda żonie. Ona też zobaczy to 2000zł tyle, że na rękę Józek odda jej 1800zł ,a za te dwie stówki, które przepił zdzieli go szmatą. I to będzie właśnie ich DOCHÓD. Nie przychód, bo do tych 2000zł  należy dodać składki i podatki, jakie pracodawca musi przekazać państwu zanim wypłaci Józkowi - czyli kasa, którą Józek ma, ale jej nie widzi. Stąd na pasku np. 2800 a w ręce 2000zł (tu szacuję, bo nie chce mi się teraz liczyć). 


- dla przedsiębiorcy; PRZYCHÓD to wszystkie pieniądze, jakie napływają do niego od klientów i kontrahentów, zaś DOCHÓD to to, co zostanie mu po odjęciu zapłaty za towary i materiały w zależności od profilu działalności (np. faktury za zabawki w sklepie trzeba zapłacić hurtowni, hurtownia producentowi lub importerowi itd).
Niezależnie od tego, ile mu zostanie po opłaceniu faktur za towary i materiały musi opłacić:
I. opłaty stałe (niezależne od tego, czy przedsiębiorca coś sprzeda czy nie)
a) ZUS - stała danina, teraz ok. 1450zł.
b) czynsze za lokal ( od 1000zł aż do kilkudziesięciu tysięcy) lub podatki od nieruchomości na działalność 22zł/m2 - opłata stała
c) podatki od środków transportu
d) pensje pracowników brutto (te na rękę i te, których nie widzi), jeśli zatrudnia
e) paliwo, księgowość, prąd, telefony, art. biurowe, programy komputerowe, kasy, terminale do kart itp czyli wszystko to, co potrzebne jest mu do wykonywania działalności, a prywatnie nie musiałby tego kupować.
f) sfinansować każdy wymysł i przepis, który akurat wymyśli sobie rząd (np. wdrożenie RODO, wdrożenie kas on-line, JPK itp, itd) itp, które może nie są stałym kosztem miesięcznym, ale trzeba mieć na to pieniądze, których nikt nie refunduje.
II. opłaty zmienne - ich wysokość uzależniona od przychodów:
a.) podatek VAT - czyli 23% lub 8% lub 5% z tego, co zapłacicie w sklepie lub za usługę przedsiębiorca musi przekazać urzędowi skarbowemu czyli państwu.
b) podatek dochodowy - czyli, jeśli w danym miesiącu po odjęciu tych wszystkich kosztów, coś jeszcze zostanie trzeba zapłacić 18% do urzędu skarbowego czyli państwu.
III. BANKI - raty kredytów, leasingi, odsetki, opłaty bankowe, debety. Teoretycznie kredyt jest dobrowolny - można go brać lub nie, niestety w Polsce się nie da!!! Nie znam nikogo z przedsiębiorców, kto nie jest zadłużony bardziej lub mniej, ponieważ ogromne koszty, jak powyżej wcześniej czy później zmuszą każdego do wizyty w banku, żeby zachować płynność finansową lub poczynili inwestycje, żeby rozwinąć swoje firmy i muszą je jakoś sfinansować.


O "pensji", czyli takiej wypłacie, jaką dostaje każdy pracownik na prywatne życie przedsiębiorcy i jego rodziny nawet nie wspominam, bo jest zawsze na końcu!


Innymi słowy - kiedy kupujecie coś za 50zł to najpierw odejmijcie od tego 23% i dopiero w tym, co zostanie (40,65zł) jest cząstka każdego kosztu powyżej. Sami odpowiedzcie sobie - ile tych 50-tek, a właściwie 40-tek przedsiębiorca musi uskładać, żeby to wszystko opłacić? I to jest właśnie przychód! Przychód 15690zł (próg, jaki sobie rząd wymyślił) może również oznaczać, że przedsiębiorca ma w danym miesiącu stratę, bo kosztów ma 16200zł. I niestety, chociaż nie ma pieniędzy - nie skorzysta z tarczy, będzie musiał zapłacić ZUS, nie skorzysta z postojowego.


Dla mnie draństwem jest uzależnianie czegokolwiek w DG od przychodów! Firmy są maleńkie (z przychodami 3000-4000zł, mniejsze (10000-15000zł), większe i duże i proporcjonalnie do tego mają i swoje przychody i swoje koszty, ale dochodu nikt nigdy nikomu nie zagwarantuje, bo tym rządzi RYNEK - czyli wszyscy konsumenci! Jeśli nie ma klientów - nie ma odzysku pieniądza za towar, nie ma gotówki, a niestety ani US ani ZUS ani banki nie chcą płatności w towarze!!!

Podatki każdy z nas płaci od DOCHODU, bo tylko dochód gwarantuje, że możemy cokolwiek zapłacić! Nie PRZYCHÓD!

I jeszcze jedno - przedsiębiorcy nie chcą, aby rząd DAWAŁ im jakieś pieniądze czy zapomogi!!! 
Chcemy, żeby nie kazał nam płacić, jeśli nie mamy dochodów, a ochronę miejsc pracy powinien zapewnić z FGŚP (Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych), na który każdy przedsiębiorca, co miesiąc płaci składkę do ZUS!!! Nikt łaski nikomu nie robi!

W czasie tej pandemii widzę, że Polacy tłumnie wspierają obce kapitały - lidle, biedronki, kauflandy. Polskim firmom rząd każe się zamykać! Bez uruchomienia wsparcia będą się zatem zamykać oraz likwidować miejsca pracy! To do przemyślenia dla każdego Polaka - czyją gospodarkę chce wspierać..

.
Mam nadzieję, że trochę przybliżyłam wam te mechanizmy, których tak naprawdę powinno uczyć się w szkole od najmłodszych lat!

Z cyklu: Felietony, AD: 01-04-2020