środa, 1 kwietnia 2020

Wybory, wirus! W co tu się gra?

NIE bronię wyborów, bo sama nie wiem, co o tym myśleć (?) Naprawdę mam teraz o całą galaktykę większe problemy, głównie ekonomiczne! Patrząc jednak na nasze społeczeństwo i na frekwencję we wszystkich wyborach, to realia są takie, że panie i panowie w marketach są dużo bardziej narażeni niż członkowie komisji, nie mówiąc już o służbie zdrowia! 
Jak historia pokazuje, rzadko można spotkać kolejkę do urn, za to do kasy codziennie! Dodając do tego możliwość głosowania internetowego oraz historię głosowań w czasie epidemii (np. w 2010r.) obawiam się, że jednak jest to sprawa bardziej polityczna niż społeczna... 
Plus oczywiście ograniczenie w kościele do 5 osób z jednoczesnym pozwoleniem na działanie marketów!!!
W galeriach handlowych zamyka się sklepy, gdzie zwykle bywa ruch jednostkowy w stosunku do marketów, które w tych samych galeriach działać już mogą! Nie wspomnę już, że to przeważnie obcy kapitał (!)...
I nawet nie dano szansy tym polskim sklepom w galeriach na dostosowanie się do sytuacji (żele, maseczki itp). Po prostu odgórnie je zamknięto!!!
Mam wrażenie, że jest: bardzo źle, źle i dobrze - w zależności od tego, kto mocniej lobbuje? 
Genialne posunięcie! Nie wiem czyje; nie wiem, czy świadome, czy celowe, ale jest!
Jak łatwo wpędzić polskiego Obywatela w ręce obcego kapitału...
Ano prosto - w myśl zasady - ty możesz działać, ty nie.
Pani Emilewicz mówi: jeśli salony będą spełniać wymogi sanitarne (zatrudnimy aktorkę, żeby o tym opowiedziała), to mogą działać. Sanepid mówi - 2 metry odległość, fryzjerzy to samo...
Dlaczego utożsamiam się z branża beauty?
Bo:
kichać nikomu nie będę, kaszleć w twarz też nie, zachowuję środki ostrożności i stosuję się do zaleceń, nie dlatego, że boję się wirusa, ale ze względu na ludzi wokół... Panika społeczeństwa nie pozwala klientom przyjść do mojego sklepu (gdzie w normalnych warunkach trudno o spotkanie się dwóch osób naraz), to cóż mówić dopiero o tamtych salonach! Co z tego, że stoimy godzinami w naszych firmach, kiedy wystraszeni ludzie po prostu - NIE PRZYCHODZĄ!  Pal licho, jeśli lokale są nasze, ale jeśli nie to ponosimy koszty czynszu, ZUS-u, energii i pensji pracowników!
Ta dziwna panika społeczeństwa kończy się jednak już w markecie (zwykle obcym), gdzie każdy dotyka, co chce, kicha, prycha, kaszle jak zawsze! I ten właśnie fenomen socjologiczny mnie zastanawia!?
Niech mi to ktoś wytłumaczy! Najlepiej ten, co pierwszy rzuca we mnie kamieniem, bo mam nakładkę na fejsie "strajk przedsiębiorców" i zarzuca mi "pazerność"...

Nie jestem złośliwa, chcę po prostu poznać argumenty. Może wtedy zrozumiem ten specyficzny mechanizm mechanizm, który kręci nami. Polakami!?

Z cyklu: Felietony. AD: 30-03-2020

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz