Ten najpiękniejszy czas, czas zapomnienia,
sobie i innym złego czynienia.
Ten czas niespokojnego spokoju,
niosącego radość w miast trudu i znoju.
Czas krzątaniny, rachunku sumienia;
zagubionego, gdzieś w kartkach "co do kupienia".
Na liście jest wszystko - kapusta i groch,
a z tego, co najważniejsze nawet nie proch...
Musimy kupić śliwki i schaby,
pamiętać, by o pierdołach nie zabyć aby!
A do Kościoła iść nie ma kiedy...
Sąsiadom nie można pokazać biedy!
Bo co powiedzą, gdy okna są brudne?
Twoje spotkania z Bogiem są dla nich trudne...
No, bo to "czarni", "piniendzy żądają",
"bo za uszami żądze i brudy mają".
Takie herezje głosząc wszem, wobec,
pierwsi budują Dziecięciu żłobek!
Im więcej lampek, tym głębsza jest "wiara"...
i z cielców złotych złożona ofiara!
......... Uffff,
żeby nie powiedzieć - puffff!!!
Nikt już nie pamięta, że Pan przyszedł bosy,
i że najlepiej smakuje smak rannej rosy.
Dziś każdy aromat w probówce się znajdzie,
wystarczy, że ten, kto na fali do ambu... zajdzie!!!
A Pan nie potrzebuje żeberek ni kiełbas!
Nawet przy grobie swym nie czeka na nas!
Nie potrzebuje poklasku, rozgłosu,
lecz w chwili skupienia Twojego głosu!
Co w dniu narodzin powiesz Dziecięciu?
By ci nie przeszkadzał w ciast wyrośnięciu?
Nie masz dlań czasu, bo sprzątasz salon...
A kiedy powiesz - Bądź, Boże pochwalon"!
Czy w tej urodzinowej Boga imprezie,
na którą każdy, kto zechce wlezie,
będzie choć jeden z szacunku pamiętał,
że ma urodziny osoba niezwykła, bo Święta!
Z cyklu: "Reszta, czyli co mi w duszy gra" AD: 17-12-2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz