I przyszła do mnie w ten dzień grudniowy
"Kobiecualność", co zadrą jest w oku.
Bycie kobietą - dylemat nie nowy,
jak czarne pająki wypełza z mroku
i duszę kąsa...
Te czarne cienie, czarne westchnienia,
jak dni moich przeszłych ulotne popioły.
Drażnią i nęcą, nie chcą zapomnienia,
to czarne (mej czarnej duszy) Anioły!
choć życie pląsa...
Trzy moje osoby, jak podział boski.
Lecz nie wiem sama, którą jest która?
Te trzy postaci w siebie nie wrosły,
na moim ciele niejedna jest skóra,
a trzewia palą...
Ten obraz przejmuje do szpiku mej kości,
bo nawet pióra brakuje, by oddać,
jak blisko mej szuby i do mej nagości.
Pióro pędzlowi nie może sprostać!
Ma moc za małą...
P.s.
Mówisz, Monia - że machniom zrobiłaś,
bo dałaś mi dzieło, któregom nie godna!
Nawet nie wiesz, co dla mnie zrobiłaś!
Bo ducha w mym życiu wciąż jestem głodna!
Mam tylko tę jedną, nadzieję cichą,
że piękno drzewka przyniosło Ci radość,
i z magią Świąt i stajenką lichą,
mogłam za talent Twój dać Ci zadość <3
Z cyklu: " Co mi w duszy gra", AD: 23-01-2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz