poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Nad, pod - a trzeba iść po równym...

Na myśl mą padło dzisiaj olśnienie!
Coś, z czym od zawsze walczę i ginę...
Talii i ramion "nieznaczne" zwiększenie
sobie wciąż przypisując winę...

Pomimo diety i ćwiczeń katuszy
Z mizernym skutkiem, zawsze i wszędzie...
I z założeniem: "Ty żarcia nie ruszysz!"
Nie ruszasz, i tak NIC z tego nie będzie :(

Po latach prób, błędów i marnych sukcesów...
Lat katowania, siebie i innych...
I rzadkich, by nie rzec w ogóle ekscesów...
Raz osiągnęłam rys mego ciała płynny...

Jaka to była radość i samo wielbienie!
Jak się cieszyłam, że chudłam, nie tyłam!
I sił miałam tyle, że wpadłam w zdumienie...,
... za dziewięć miesięcy Córcię rodziłam...

Tak mój organizm od lat robi swoje,
gdy ja coś rzeknę, on w doopę mi daje.
Szeroka być muszę - to życia podwoje,
dla wszystkich, którym oparcie daję...

Ze szczególną dedykacją dla osób, które myślą, że "żarcie", to problem z wagą :(
I dla tych, którzy w ogóle nie rozumieją, że brak żarcia to DOPIERO problem z wagą  :(

Z cyklu: "Co mi w duszy gra" AD: 04-08-2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz