Nie ma to jak czekać nad kolejną partią słoików w pasteryzacji, w tle słysząc wspomnienia o jednym z najwspanialszych ludzi "niepisanego" kabaretu - Wiesławie Gołasie!
Chociaż dzisiaj piszą znów o piłce nożnej - fenomenie sportowego polskiego walenia głową w mur!!!
To jedno z najwspanialszych wspomnień! Znów mam jakieś 10-15 lat, ś.p. Mama robi przetwory: wszędzie pełno pustych słoików, nakrętek, warzyw, owoców z własnego ogródka.... I ten "telewizor - powiew nowoczesności" w tle...
Mimochodem, a jednak do tej pory pamiętane wspaniałe role p. Wiesława.
Dziś takich ludzi już nie ma! Ten człowiek był aktorem, ale kreował swoje role tak, że to życie okrzyknęło go kabareciarzem! To fantastyczny przykład na wrodzone poczucie inteligentnego dowcipu, wyszukanej satyry, niezwykłego wyczucia granicy pomiędzy żartem a prostactwem... Dziś nasi "kabaretowcy" muszą się sami tak nazywać, bo inaczej NIKT nie wiedziałby o co im w ogóle chodzi!
Wychowana w domu pełnym mądrości, inteligencji, wysublimowanego dowcipu, dziś jedyne, co mogę zrobić, to wypić setkę za Pana Wiesława! Po której może zaszumi w głowie, ale chyba w Polskę już nie pójdę, bo nie wiem, gdzie ONA!
Ale ogórkiem zakąszę!
Panie Wiesławie - oby nam ta seta w głowie zaszumiała!!!
Żal, żal, - wielki żal! :(
Z serii: "Reszta, czyli co mi w duszy gra!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz